2006/09/29

Handlarze nam nie przeszkadzają

Zaskakujące wyniki sondażu zrobionego dla ŻW przez Pentora. Choć zmieniły się czasy i już wszystko można dostać w sklepach, mieszkańcy stolicy akceptują uliczny handel.

Co kilka miesięcy władze miasta ogłaszają wojnę z ulicznymi sprzedawcami. A po kilku tygodniach „akcji” znowu wszystko wraca do normy. Łóżka, stoliczki i stragany ustawiają się wzdłuż ul. Marszałkowskiej przy Domach Towarowych Centrum, przy wejściach do metra czy chodnikach prowadzących do centrów handlowych.

Popieramy handlarzy
Tymczasem okazuje się, że te mało spektakularne akcje nie są potrzebne.
Z badań Pentora wynika, że przeważającej większości warszawiaków taki handel nie przeszkadza.
Prawie 70 proc. z nas jest stanie go zaakceptować, a jedynie 30 proc. osób ma większe lub mniejsze zastrzeżenia. Częściej zgadzają się na stragany mężczyźni (72 proc.), rzadziej kobiety (68 proc.).
Co o tak spektakularnych wynikach sądzą władze miasta? – Podejrzewam, że warszawiacy zgadzają się na taki handel, ale raczej np. kwiatami niż biustonoszami z łóżek – mówi Robert Szaniawski, rzecznik Ratusza.
Twierdzi, że to Rada Miasta zobowiązała władze stolicy do ścigania nielegalnego handlu. – Jeśli miałoby się cokolwiek zmienić, to jest rola radnych – twierdzi.
Tak więc władze miasta na razie nie myślą ani o zaprzestaniu walki (z wiatrakami?), ani o zalegalizowaniu ulicznego handlu.


Autor: Daniel Zyśk, Agata Sabała, kb, 2006-09-28, Życie Warszawy